-Pokaż mi blizny...-jego głos zadrżał
-Dlaczego?
-Chcę zobaczyć, ile razy byłem potrzebny, a mnie nie było...-łzy spłynęły mu po policzku.

niedziela, 29 grudnia 2013

Prolog

-Wyjdź stąd, nic nie warta suko! Nigdy nie byłaś potrzebna w tej rodzinie! Wynoś się! Niech Cię więcej nie widzę! -Pijany ojciec pchną mnie mocno na ścinę, co zakończyło się bolesnym uderzeniem w głowę.
Myślę, że tym razem mówił poważnie.
Nagle trzasną drzwiami, a ja wybuchnęłam płaczem.
-I nigdy nie wracaj! -jeszcze zdążyłam usłyszeć jego głos.
Krótko mówiąc...nie miałam się gdzie podziać.
Łza spłynęła po moim policzku. Sięgnęłam za telefon, postanowiłam zadzwonić do mojego chłopaka, lecz zamiast tego zaskoczył minie i zadzwonił pierwszy.
-Cześć Matt. -powiedziałam.
-Knives! Skarbie! Chcesz się przyłączyć? -wybełkotał
-Uhh...Matt...Na prawdę nie jestem w nastroju -westchnęłam.
Czasami, byłam przez niego źle traktowana, ale potem zawsze przekonywałam się, że mnie kocha.
-Dobra. Jak chcesz suko! -wymamrotał, następnie zawiesił rozmowę.
Wzruszyłam ramionami. Początek zapowiadał się piękny, do tego momentu kiedy nazwał mnie suką.
Taa... Wiem...Nie chcecie być mną...
Oh! Przepraszam! Jestem Knives, powiem tyle, że ja lubię swoje imię. Niebawem dowiecie się o mnie czegoś więcej.

Usiadłam na progu drzwi, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam bawić się końcówkami włosów.
Wtem mój telefon ponownie zadzwonił.
-Halo?
-Ro...?
-Knives. -poprawiłam osobę po drugiej stronie słuchawki.
-Knives! Kochanie! Tu Ciocia Lisa.
-Mhm? -mruknęłam  idąc ulicą.
-Kochanie...Bo...Twoja...Twoja mama miała wypadek samochodowy. Ona...Ona...Ona umarła...-szlochała.
Moje oczy napełniły łzy, a serce dosłownie rozpadło się na kawałki.
-Co? Ty...Ty kłamiesz...Powiedź mi, że to nie prawda! -dusiłam ostatnie łzy. Jak moja mama...Jak mogła mnie tak po prostu zostawić?
-Przykro mi Kochanie, ale to prawda. -oddech Cioci Lisy zadrżał. Oniemiałam. Wszystko co mogłam zrobić to tylko zakończyć rozmowę.
Łzy stale spływały w dół mojej twarzy, przez co musiałam wycierać policzki dłonią.
Mam dość tego wszystkiego...
-Ow! -skrzywiłam się na ból, który odczuwałam na plecach. Była to blizna, która prawdopodobnie będzie na mojej skórze wiecznie.

*Flashback*
-Puść Tato! -płakałam, kiedy moja mama robiła co mogła, aby ojciec mnie nie uderzył.
-Biegnij Knives, biegnij! -Mama szlochała. Otrząsnęłam się.
Rodzic złapał mnie za włosy, Mama uderzyła go, a on wzdrygną się wypuszczając odgłos bólu.
 Energicznie mnie popchnął.
-Ty bezwartościowa dziwko! -sykną przez zaciśnięte zęby. Czułam jak nóż przenika przez moją skórę, dokładnie pisząc pewne słowo.

BEZWARTOŚCIOWA

*End of flashback*
Spacerowałam wzdłuż ulicy, ludzie patrzyli się na mnie jak na wariatkę. Mój makijaż wyglądał odrażająco, był kompletnie zniszczony. Włożyłam dłonie w kieszenie spodni. Poczułam, że już na zawszę będę sama.
Otworzyłam drzwi mojej ulubionej kawiarenki, gdzie zawsze przychodziłam z Mamą. Sadzę, że to właśnie tu robią wspaniałą kawę na świecie. Jak zwykle mogłam spotkać pracująca Nikki. Nikki to moja przyjaciółka. Nie jesteśmy blisko, każda z nas żyje innym życiem.
-Hej Knives. -na twarzy Nikki widniał uśmiech dopóki nie zauważyła, że płaczę. -Wszystko dobrze? Co się stało?
-Umm...Moja Mama zmarła... -powoli zaczęłam szeptać.
-Twoja Mama? Kniwes, ja...
-Jest okej. Nie musisz współczuć. Jej już nie ma, rozumiem to. -zawsze byłam sama, nikt mnie nie rozumiał, nawet sama Nikki. Ona myślała, że jestem dziewczyną, która po prostu przyszła do kawiarni, jak każdy inny klient. Jej Mama przyjaźniła się z moją Mamą, ale co z tego?
-Mogę dostać kawę? -zapytałam.
Nikki kiwnęła głową.
Po otrzymaniu kawy poszłam usiąść w kącie, gdzie pozwoliłam łzom napłynąć do moich oczu. Spojrzałam na medalik w kształcie serca. Otworzyłam go i ujrzałam małe zdjęcie przedstawiające Mamę.
Łza wylądowała na ręce, w której trzymałam serduszko.
-Tęsknię za Tobą Mamo...-wyszeptałam całując medalion.
Kiedy skończyłam kawę wyszłam z pomieszczenia i włożyłam ręce w kieszenie.
Nagle zauważyłam Matt'a, który całował jakąś głupią blondynkę, albo i nie...dosłownie ssali sobie twarze.
-Matt...Już ktoś nowy? -zapytałam drżącym głosem. Łzy znów zaczęły napływać mi do oczu.
-Kochanie ja...
-Nie potrzebuję niczego więcej od Ciebie! Jak mogłeś? -szlochałam.
-Knives, ja tylko...
-Pierdol się! Nigdy mnie nie kochałeś! Po prostu odpuść! -starałam się nie płakać.
Biegłam jak najszybciej potrafiłam. Nie wiedziałam gdzie pójść. Nie było takiego miejsca, gdzie byłabym kochana. Gdzie miałabym doskonałe życie.
Nigdzie nie byłoby doskonale...

2 komentarze:

  1. Fajne :D może trochę zbyt dużo się dzieje na raz ale jest fajne :D zawaliste tłumaczenie. Nie wiem czemu piszę ten komentarz jak po tylu latach i tak go nie zobaczysz ale nie podoba mi się ten napis " brak komentarzy" znam ten ból...

    OdpowiedzUsuń
  2. Chciałam powrócić do starych śmieci i powspominać, a tu proszę taka miła niespodzianka! Dzięki wielkie! Dopiero po tych prawie 2 latach zobaczyłam wieeeeleee błędów w tym tłumaczeniu... No ale cóż, jak to mówią uczymy się na własnych błędach ;) Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki ;)

    OdpowiedzUsuń