Nowy rozdział! Miał byś dopiero w sobotę lu w piątek ale jest dzisiaj! Cieszycie się??? :D Dziękuję, że czytacie. Jestem Wam bardzo wdzięczna! Normalnie...KOCHAM WAS SŁODZIAKI WY MOJE ! Jejciu :*
~Harry~
Zostawiłem...
Zostawiłem ją...
Nie potrzebuje mnie...
To wszystko było na nic.
Zostawiłem ją...
Nie potrzebuje mnie...
To wszystko było na nic.
Spotkanie tej dziewczyny to była pomyłka. Ona po prostu zapomniała co się stało...
Niedługo po tym incydencie znalazłem się w domu.
Znajdowałem się na kanapie i oglądałem coś w telewizji, gdy nagle jakaś postać usiadła koło mnie.
To był Liam.
-Hazz! Gdzie ty byłeś przez ostatnie dni? Martwiliśmy się o Ciebie! -zaatakował mnie.
Westchnąłem. Założę się, że w tym momencie wyglądałem jak zombie.
-Harry...Mów! -ręka Louisa kołysała się w lewo i w prawo przed moim nosem.
-Nic...Po prostu nic...-wstałem i ruszyłem w stronę mojego pokoju.
Powiedzieć chłopakom o Knives? Kto wie co może się zdarzyć. Nie chcę, aby angażowali się w to z czym mam do czynienia. Jeśli wyjawię im o próbie samobójczej dziewczyny to kto wie co może się z nią stać, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Zamknąłem się w pomieszczeniu.
Przenosząc się w swój własny świat ignorowałem prośby chłopców, którzy byli za drzwiami.
Teraz po prostu chcę być sam...
~Knives~
Obudziłam się nie mając pojęcia co się wcześniej wydarzyło. Zajęło mi chwilkę, aby uświadomić sobie, że postać która siedziała na krześle obok mojego łóżka zniknęła.
Harry...
Zostawił mnie.
Rozglądałam się na boki. Wtem moim oczom ukazała się postać mojego taty stojącego w drzwiach.
Strach przeszył moje ciało, a podświadomość mówiła mi, że coś złego się wydarzy.
Podszedł do mnie bliżej.
-Ty mała dziwko. Co ja Ci mówiłem? -z każdym słowem pluł jadem. Zamknęłam oczy czując, że jego oddech styka się z moją twarzą.
-Wiesz...To twoja wina! Ty zabiłaś matkę...-powiedział to z całkowitym obrzydzeniem. -A teraz mam zamiar zabić Ciebie...
Chciałam krzyknąć, lecz jego silne dłonie naciskały na moją szyję.
On mnie dusi...
Próbowałam złapać oddech. Na nic. Powoli brakowało mi tlenu. Moje powieki stawały się coraz cięższe. Jedynie co widziałam to jego groźny wyraz twarzy.
-Jesteś tylko niechcianym kawałkiem śmiecia. -osłabiałam się bezpośrednio pod jego dotykiem.
Wtem z wielkim hukiem lekarze przybyli do sali. To była ostatnia szansa, abym mogła umrzeć i dołączyć do mamy...
Wszystko działo się szybko.
Ból z szyi ustąpił.
Mój wzrok stawał się coraz bardziej rozmyty.
A głos powtarzający słowa "Wszystko będzie w porządku" powoli zanikał...
~Harry~
Wibracje mojego telefonu przerwały mi sen. Energicznie sięgnąłem po komórkę.
-Proszę?
-Rozmawiam z panem Harry'm Styles'em?
-Umm...Tak...-zmarszczyłem brwi. Mój głos wydawał się pytający.
-Był pan częstą osobą odwiedzającą pannę Rosemarie McKinley w szpitalu, mam rację?
-Wydaję mi się, że lepiej jej beze mnie...Chciałem jej pomóc,ale ona nie chciała...
-Panie Styles...Pewien mężczyzna, podający się za jej ojca, przyszedł do panienki i próbował ją udusić. W porę przyszli lekarze i uratowali ją do śmierci, a mężczyznę zabrała policja. -kobieta mówiła powoli. .
Milczałem. Przecież ona nie jest moim obowiązkiem. Ale...Martwiłem się o nią...
Jej ojciec? Próbował zabić własną córkę?
Westchnąłem. Nie powianiem o tym myśleć...
-Możemy przenieść ją do Ciebie, albo od lokalnego sierocińca...
-Co z matką? A rodzeństwo?
-Jest jedynaczką. A jej mama...Zginęła zaledwie kilka dni temu...Biedna dziewczyna...-powiedziała współczująco.
Moje serce rozpadło się. Słysząc, że nie ma nikogo.Matka nie żyję, a ojciec próbował ją zabić.
Wkurzone na Harrego? Bo ja tak!
Niedługo po tym incydencie znalazłem się w domu.
Znajdowałem się na kanapie i oglądałem coś w telewizji, gdy nagle jakaś postać usiadła koło mnie.
To był Liam.
-Hazz! Gdzie ty byłeś przez ostatnie dni? Martwiliśmy się o Ciebie! -zaatakował mnie.
Westchnąłem. Założę się, że w tym momencie wyglądałem jak zombie.
-Harry...Mów! -ręka Louisa kołysała się w lewo i w prawo przed moim nosem.
-Nic...Po prostu nic...-wstałem i ruszyłem w stronę mojego pokoju.
Powiedzieć chłopakom o Knives? Kto wie co może się zdarzyć. Nie chcę, aby angażowali się w to z czym mam do czynienia. Jeśli wyjawię im o próbie samobójczej dziewczyny to kto wie co może się z nią stać, zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
Zamknąłem się w pomieszczeniu.
Przenosząc się w swój własny świat ignorowałem prośby chłopców, którzy byli za drzwiami.
Teraz po prostu chcę być sam...
~Knives~
Obudziłam się nie mając pojęcia co się wcześniej wydarzyło. Zajęło mi chwilkę, aby uświadomić sobie, że postać która siedziała na krześle obok mojego łóżka zniknęła.
Harry...
Zostawił mnie.
Rozglądałam się na boki. Wtem moim oczom ukazała się postać mojego taty stojącego w drzwiach.
Strach przeszył moje ciało, a podświadomość mówiła mi, że coś złego się wydarzy.
Podszedł do mnie bliżej.
-Ty mała dziwko. Co ja Ci mówiłem? -z każdym słowem pluł jadem. Zamknęłam oczy czując, że jego oddech styka się z moją twarzą.
-Wiesz...To twoja wina! Ty zabiłaś matkę...-powiedział to z całkowitym obrzydzeniem. -A teraz mam zamiar zabić Ciebie...
Chciałam krzyknąć, lecz jego silne dłonie naciskały na moją szyję.
On mnie dusi...
Próbowałam złapać oddech. Na nic. Powoli brakowało mi tlenu. Moje powieki stawały się coraz cięższe. Jedynie co widziałam to jego groźny wyraz twarzy.
-Jesteś tylko niechcianym kawałkiem śmiecia. -osłabiałam się bezpośrednio pod jego dotykiem.
Wtem z wielkim hukiem lekarze przybyli do sali. To była ostatnia szansa, abym mogła umrzeć i dołączyć do mamy...
Wszystko działo się szybko.
Ból z szyi ustąpił.
Mój wzrok stawał się coraz bardziej rozmyty.
A głos powtarzający słowa "Wszystko będzie w porządku" powoli zanikał...
~Harry~
Wibracje mojego telefonu przerwały mi sen. Energicznie sięgnąłem po komórkę.
-Proszę?
-Rozmawiam z panem Harry'm Styles'em?
-Umm...Tak...-zmarszczyłem brwi. Mój głos wydawał się pytający.
-Był pan częstą osobą odwiedzającą pannę Rosemarie McKinley w szpitalu, mam rację?
-Wydaję mi się, że lepiej jej beze mnie...Chciałem jej pomóc,ale ona nie chciała...
-Panie Styles...Pewien mężczyzna, podający się za jej ojca, przyszedł do panienki i próbował ją udusić. W porę przyszli lekarze i uratowali ją do śmierci, a mężczyznę zabrała policja. -kobieta mówiła powoli. .
Milczałem. Przecież ona nie jest moim obowiązkiem. Ale...Martwiłem się o nią...
Jej ojciec? Próbował zabić własną córkę?
Westchnąłem. Nie powianiem o tym myśleć...
-Możemy przenieść ją do Ciebie, albo od lokalnego sierocińca...
-Co z matką? A rodzeństwo?
-Jest jedynaczką. A jej mama...Zginęła zaledwie kilka dni temu...Biedna dziewczyna...-powiedziała współczująco.
Moje serce rozpadło się. Słysząc, że nie ma nikogo.Matka nie żyję, a ojciec próbował ją zabić.
Wkurzone na Harrego? Bo ja tak!
Ja to jestem wkurzona, wnerwiona i wkurwiona na jej ojca. Z takim to do diabła. Harry też nie zrobil super... Mam nadzieje że ona znajdzie się u niego i będzie buzi buzi a potem fiku miku hahah oczywiście żartuje. :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że to tłumaczysz :***
Na ojca to j też jestem wkurzona, ale Harry zachowuje się jak dziecko :/// :D hahahhahahha czytaj a sie dowiesz czy będzie.... :) Dzięki ;) <3
UsuńHejka podoba mi sie jest drama jest zabawa xd czekam na nn świetnie tlumaczysz
OdpowiedzUsuń<3 Dzieki :**
OdpowiedzUsuńHeeeeeeeeeej ;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam całe Twoje tłumaczenie i jest po prostu cudowne *-* że oh oł majf gash xd
Ja jestem nieźle trochę bardzo tak że japierdolekurwamać wkurwiona na Harrego! I na jej popierdolonego ojca! On jest jakiś nienormalny ;-; żeby tak krzywdzić swoją córkę?! Żal mi Knives ;/ . Ale mam nadzieję , że teraz *le bohater Harry na białym koniu" "zaadoptuje" Knives i potem bd jak to ktoś napisał "buzi buzi i fiku miku" hahahah zgadzam się xddd. Czekam na nn, dodaję się do obserwatorników (XD) bloga i pozdrawiam Cię ;** / Amy ;3
Ahhhh i masz rację, też mi brakuje badboya Harrego xDDD , ale przez to, że jest inne jest jeszcze lepsze ! Cudnie tłumaczysz i jeszcze raz czekam na nn ! XD
Usuńzapraszam - http://1d-historia-by-evixxa.blogspot.com/